poniedziałek, 31 lipca 2017

"NAWAŁNICA MIECZY:STAL I ŚNIEG" George R.R.Martin

Mało kto pozostaje w zamkach, kiedy nadchodzi zima. 
Jaime Lannister i Brienne z Tarthu podążają ku wolności Sansy i Aryi Stark. Ścigani przez wszystkich próbują dotrzeć do Królewskiej Przystani. 
Bran wciąż wędruje niesiony przez Hodora, ku trójokiej wronie. 
Arya przebywa długą i ciężką drogę starając się wrócić do matki. 
Kathleen Stark z całych sił wspiera Roba, który jako Król Północy ciągle bierze udział w bitwach. Jest jednak wystawiona na wiele prób wiary w samą siebie, jak i w przyszłość jej rodu. 
Sansa nadal jako zakładniczka Lannisterów przeżywa koszmar. Kiedy tylko pojawia się nadzieja na ratunek dziewczyna momentalnie ją traci i to nie bez powodu. 
Daenerys podbija serca ludzi tak jak nowe ziemie i zdobywa coraz większą armię, przygotowując się do powrotu na tron ojca. 
Na murze jak i po za nim toczy się zupełnie inna wojna. Wojna z dzikimi, jak i z czymś o wiele gorszym. 
Jakie trudności muszą pokonać bohaterowie, aby przeżyć? Kto jest największym zagrożeniem i dla kogo? Kto umrze, a kto pozostanie przy życiu? Kto okaże się wrogiem, a kto przyjacielem? 

Jestem ogromną fanką serialu, z którym jestem na bieżąco, więc rzecz jasna z grubsza wiedziałam co wydarzy się w tej powieści. To jednak serial skłonił mnie do przeczytania tej serii i jestem mu za to bardzo wdzięczna, bo książki są tak samo, jak nie bardziej wspaniałe. 
Są drobne różnice między książką, a jej serialową ekranizacją, ale jak do tej pory nie miało to tak ogromnego wpływu na rozwój fabuły. 
Właściwie podczas czytania tej jak i poprzednich części, byłam bardzo przejęta i czytałam z zapartym tchem, bo mimo, że oglądałam sezony oparte na tych tomach, to było to na tyle dawno, że nie pamiętałam zbyt wielu szczegółów, a do tego dochodzą te drobne różnice, między jednym a drugim i genialny styl pisania autora. 
Nie chcę za bardzo opowiadać o fabule, bo i tak uważam, że trochę za dużo napisałam w opisie powyżej. Mimo to o bohaterach mogę mówić bez końca, bez większych spojlerów. 
Tak jak w poprzednich tomach, powieść jest pisana z wielu perspektyw. Jeden rozdział jest o Jonie Snow, inny o Tyrionie Lannisterz lub jeszcze kimś innym. 
Jest to napisane w taki sposób i postacie, które są głównymi bohaterami danych rozdziałów są tak świetnie dobrane, że ten podział jest jedynie zaletą. 
W tej serii nie ma chyba postaci, której bym nie lubiła. Oczywiście mam kilka które lubię trochę bardziej od innych, ale nie mam żadnej za którą bym nie przepadała. 
Historia non stop się rozwija, a akcja ani na moment nie zwalnia, nawet jeśli czytelnikowi przez moment może się tak wydawać. 
Fabuła jak i bohaterowie jest świetnie wykreowana i choć na początku serii wydawała mi się bardzo poplątana, teraz jest logiczna i łatwo zorientować się kto o czym mówi. Nie tyczy się to jednak historii, a bardziej świata w którym ona się toczy. Multum nazwisk, tytułów, wysp i zamków, ale po pewnym czasie przestajemy dziwić się bohaterom jak oni mogą to zapamiętać i rozróżnić, bo sami zaczynamy to robić. 
Jeśli chodzi o wydarzenia i akcję, która dzieje się w tej powieści, to słowo masakra po części odda ten klimat. 
Wszystko jest skomplikowane w bardzo polityczny sposób. Czytelnik wie o co chodzi i na myśl przychodzi tysiąc rozwiązań danej sytuacji, niestety zawsze na drodze stoi godność rodu, pieniądze lub władza. 
Powieść kończy się w momencie, który mówi, że nie możesz nie przeczytać kolejnego tomu, dlatego ja od razu sięgnęłam po następną część. 
A tym czasem Nawałnica Miecz: Stal i Śnieg otrzymuje ode mnie 5/5 gwiazdek

czwartek, 27 lipca 2017

"METRO 2035" Dmitry Glukhovsky



Artem nie rezygnuje z wychodzenia na powierzchnię. Jest przekonany, że popełnił ogromny błąd skazując Czarnych na śmierć. Szuka innego sposobu na ocalenie ludzi żyjących w metrze. Wciąż ma nadzieję, że oprócz nich komuś jeszcze udało się przeżyć. Marzy o powrocie na powierzchnię i ryzykując własne życie robi wszystko, aby marzenia stały się prawdą. Jednak jak na złość, jest w tym wszystkim sam, a ludzie mają go za wariata. 

Czy mimo braku wsparcia bohaterowi uda się osiągnąć cel? Czy oprócz metra ktoś jeszcze ocalał? Czy ludzkość powróci na powierzchnię? I co tak na prawdę kryją ciemne korytarze i stacje metra...?


Trzeci i ostatni tom trylogii już za mną. Nie wiem czy mam się cieszyć czy rozpaczać, bo jestem pewna, że będę tęskniła za tym niezwykłym światem i jego bohaterami. 
Styl pisania autora, choć na początku pierwszego tomu wydał mi się nietypowy i do końca nie byłam co do niego przekonana, z czasem sprawił, że to w dużej mierze dzięki niemu tak bardzo wciągnęłam się w te historię. 
W tej części głównym bohaterem ponownie jest Artem. Jego życie jednak bardzo się zmieniło od czasu tomu pierwszego. Od tamtej pory minęły 2 lata więc bohater również trochę się zmienił, ale nie wpłynęło to na mój stosunek do niego. Wciąż bardzo go lubiłam i popierałam jego decyzje. 
Oprócz Artema pojawiają się też inne postacie znane nam z pierwszej części trylogii. Są to jednak postacie drugoplanowe. 
Bardzo spodobało mi się to, że drugim głównym bohaterem jest Homer, staruszek, którego poznaliśmy w tomie drugim. To w jaki sposób autor połączył oba wątki z poprzednich tomów jest bardzo pomysłowe i przyciąga uwagę czytelnika. 
Oczywiście nie brakuje nowych postaci, które zostały świetnie wykreowane. 
Autor przez cały czas manipuluje emocjami czytelnika i jest to dużo bardziej widoczne niż w dwóch poprzednich częściach. 
W tomie pierwszym jesteśmy zmuszeni do refleksji na temat życia, ludzi i różnego rodzaju poglądów, a w drugim mieliśmy skupić się na szybkiej akcji, tutaj natomiast jest kompletnie inaczej. 
Przez całą powieść starasz się zrozumieć. Razem z głównym bohaterem próbujesz rozgryźć świat w którym się znajdujesz. Dochodzisz do wniosków i podczas czytania pojawia się wiele przemyśleń, ale za każdym razem to co wydawało się logiczne okazuje się błędną odpowiedzią. 
Fabuła składa się z kłamstw. Kłamstwo na kłamstwie przez które próbujemy przejść. Nie jest to jednak takie proste, a to co czeka nas na końcu, to istne masakra. 
Zakończenie jest niesamowite
Wyjaśnia się wiele aspektów i wątków poruszonych w poprzednich tomach. Jest brutalne, ale prawdziwe, przez co jeszcze bardziej w pewnym sensie frustrujące. 
Ten tom jest napisany odrobinę w inny sposób niż dwa poprzednie, ale to właśnie na końcu otrzymujemy wyjaśnienie dlaczego. 
Przez pewne postawy niektórych z bohaterów na samym końcu możemy przestać lubić lub nawet zacząć nimi gardzić. Ja mimo, to co zrobili bohaterowie, nie przestałam ich lubić chociaż przyznam, że bardzo mnie to zdenerwowało i w prawdziwym życiu na pewno nie chciałabym mieć takich znajomych. 
Trzeci tom czyli Metro 2035 to zdecydowanie mój ulubiony z całej trylogii. 
Pełen tajemnic, kłamstw i odrażających lub mrożących krew w żyłach wątków, a jednocześnie pouczający i w pewnym sensie mówiący o rzeczywistości i o naturze ludzi. 
Bez zastanowienie daje mu 5/5 gwiazdek


A wy? Czytaliście trylogię Dmitry'ego Glukovsky'ego? Podobało się wam zakończenie tak jak mnie czy może woleliście któryś z poprzednich tomów?